czwartek, 28 stycznia 2016

Mądrość ulicy - recenzja Straight Outta Compton

„Straight Outta Compton” jest niczym funkcjonariusz LAPD – rzuca na glebę i nie pozwala wstać, dopóki nie uzna, że odebraliście lekcję. Lekcję przeżycia na ulicy i życia poza nią.

Film F.Gary’ego Graya otwiera scena, w której Eazy-E ucieka przed policją, po nieudanym dilu narkotykowym. Kilka scen później, Ice Cube jest świadkiem jak jeden z jego szkolnych kolegów o mało co nie zarabia kulki od członka gangu Bloods z Crenshaw. Z kolei Dr. Dre zostaje aresztowany „za stanie przy samochodzie”. Te trzy sceny, pozornie niezwiązane ze sobą, dają obraz środowiska, z jakiego wywodzą się członkowie składu N.W.A., oraz tego, co skłoniło ich by w końcu powiedzieć takiemu życiu „dość”.

źródło: filmweb.pl

W hip-hopowym światku N.W.A. to grupa wręcz legendarna. Skład, który zapoczątkował gatunek gangsta rapu, przemawiał prostym, lecz dosadnym językiem ulicy. Ich słuchacze wywodzili się z takiego samego środowiska – pozbawionych nadziei gett, których mieszkańcy żyli w strachu przed gangami i rasistowską policją. „Straight Outta Compton” pokazuje ten świat bez upiększania. F. Gary Gray zdawał sobie sprawę, że aby powiedzieć prawdę o twórcach takich hitów jak „Straight Outta Compton” czy „Fuck the Police” nie może iść na żaden kompromis. W czasach wysilonej politycznej poprawności to bardzo odważny ruch.  Film nie został zmieciony oskarżeniami o rasizm chyba tylko dlatego, że przemawia ponadrasowym językiem buntu przeciwko władzy. Widać to doskonale w scenie koncertu w Detroit. Kiedy policja zakazuje zespołowi wykonywania piosenek, nawołujących do przemocy i nienawiści wobec stróżów prawa, N.W.A odpowiada im uniesionym wysoko środkowym palcem. Tak bezpośredni sprzeciw przeciwko cenzurze może wzbudzać podziw nawet u tych najbardziej zacietrzewionych republikanów.

źródło: filmweb.pl

F. Gary’emu Grayowi powiodła się jeszcze jedna sztuka. Nie utracił z oczu tego co w tym filmie najważniejsze: historii trzech młodych chłopaków z Compton. Wcielający się w główne role aktorzy (wśród nich nie kto inny jak syn Ice Cube’a, O’Shea Jackson, Jr.) idealnie odgrywają emocje i tarcia towarzyszące tworzeniu własnej marki. Na brawa zasługuje zwłaszcza Jason Mitchell, który w pełnej subtelności roli Erica „Eazy-E” Wrighta, osiągnął szczyt aktorskiego kunsztu. Nie można też zapominać o muzyce. Wszystkim polecam zakup soundtracku do filmu – to niezły kawał muzycznej historii. 
      
Pierwsze słowa, które padają w „Straight Outta Compton” to zarazem pierwszy wers piosenki pod tym samym tytułem. Kiedy Dr. Dre oświadcza, że „zaraz doświadczycie ulicznej mądrości”, wiadomo, że będzie to solidny dramat. Pełen świetnych kreacji aktorskich, doskonałej muzyki i z przesłaniem, że czasem warto postawić na swoim i powiedzieć ‘Fuck tha Police”. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz