„Straight Outta Compton” jest
niczym funkcjonariusz LAPD – rzuca na glebę i nie pozwala wstać, dopóki nie
uzna, że odebraliście lekcję. Lekcję przeżycia na ulicy i życia poza nią.
Film
F.Gary’ego Graya otwiera scena, w której Eazy-E ucieka przed policją, po
nieudanym dilu narkotykowym. Kilka scen później, Ice Cube jest świadkiem jak
jeden z jego szkolnych kolegów o mało co nie zarabia kulki od członka gangu
Bloods z Crenshaw. Z kolei Dr. Dre zostaje aresztowany „za stanie przy samochodzie”.
Te trzy sceny, pozornie niezwiązane ze sobą, dają obraz środowiska, z jakiego
wywodzą się członkowie składu N.W.A., oraz tego, co skłoniło ich by w końcu
powiedzieć takiemu życiu „dość”.
źródło: filmweb.pl
W
hip-hopowym światku N.W.A. to grupa wręcz legendarna. Skład, który
zapoczątkował gatunek gangsta rapu, przemawiał prostym, lecz dosadnym językiem
ulicy. Ich słuchacze wywodzili się z takiego samego środowiska – pozbawionych
nadziei gett, których mieszkańcy żyli w strachu przed gangami i rasistowską
policją. „Straight Outta Compton” pokazuje ten świat bez upiększania. F. Gary
Gray zdawał sobie sprawę, że aby powiedzieć prawdę o twórcach takich hitów jak
„Straight Outta Compton” czy „Fuck the Police” nie może iść na żaden kompromis.
W czasach wysilonej politycznej poprawności to bardzo odważny ruch. Film nie został zmieciony oskarżeniami o
rasizm chyba tylko dlatego, że przemawia ponadrasowym językiem buntu przeciwko
władzy. Widać to doskonale w scenie koncertu w Detroit. Kiedy policja zakazuje
zespołowi wykonywania piosenek, nawołujących do przemocy i nienawiści wobec
stróżów prawa, N.W.A odpowiada im uniesionym wysoko środkowym palcem. Tak
bezpośredni sprzeciw przeciwko cenzurze może wzbudzać podziw nawet u tych
najbardziej zacietrzewionych republikanów.
źródło: filmweb.pl
F.
Gary’emu Grayowi powiodła się jeszcze jedna sztuka. Nie utracił z oczu tego co w
tym filmie najważniejsze: historii trzech młodych chłopaków z Compton.
Wcielający się w główne role aktorzy (wśród nich nie kto inny jak syn Ice
Cube’a, O’Shea Jackson, Jr.) idealnie odgrywają emocje i tarcia towarzyszące
tworzeniu własnej marki. Na brawa zasługuje zwłaszcza Jason Mitchell, który w
pełnej subtelności roli Erica „Eazy-E” Wrighta, osiągnął szczyt aktorskiego
kunsztu. Nie można też zapominać o muzyce. Wszystkim polecam zakup soundtracku
do filmu – to niezły kawał muzycznej historii.
Pierwsze
słowa, które padają w „Straight Outta Compton” to zarazem pierwszy wers
piosenki pod tym samym tytułem. Kiedy Dr. Dre oświadcza, że „zaraz
doświadczycie ulicznej mądrości”, wiadomo, że będzie to solidny dramat. Pełen
świetnych kreacji aktorskich, doskonałej muzyki i z przesłaniem, że czasem
warto postawić na swoim i powiedzieć ‘Fuck tha Police”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz